Archiwum 05 marca 2016


mar 05 2016 Początek
Komentarze: 0

Niedziela, Październik 2014. kolejny beznadziejny dzień. 8 rano budzi mnie telefon. 
-Karol wstawaj, ja idę się szykować bo twoja mama by mi nie wybaczyła, że dalej spię,
-Mam jeszcze 20 min, daj mi pospać. Nie wiem co się ostatnio z Tobą ostatnio dzieje, że nie chcesz chodzić do kościoła
-Nic, poprostu nie mam ochoty i tyle. Idę się szykować

Znowu zostałam na noc u Karola. Jesteśmy ze soba 3,5 roku. Jest na 2 roku studniów, jakieś 70km od swojego miejsca zamieszkania. Widujemy się tylko w weekendy. W piątek późnym wieczorem wraca, więc zostaje nam tylko sobota i połowę niedzieli. Ale jeszcze 1,5 roku i przeniesie się na zaoczne i mamy zamiar razem zamieszkać. Przynajmniej takie są plany.

Msza dość szybko się skończyła. Jak zawsze nie mam zielonego pojęcia o czym było kazanie, bo błądziłam myślami w inną stronę. 
-Cześć Aniu
-Cześć Marcin- to starszy brat Karola. Wydaje, mi się że za mną nie przepada. Nigdy mi tego nie powiedział ale widzę że coś jest nie tak. Od kliku miesięcy ma dziewczynę. Jego wybranka nazywa się Ewa. Gdy dwa lata temu zostawiła go Aldona nie umiał się chłopak pozbierać. Było mu bardzo ciężko. Nie dało się z nim dogadać, ale teraz wszystko idzie w dobryk kierunku.
-Ewa będzie na obiedzie?
-Tak, zaraz powinna przyjechać

Zabieramy się za obiad. Ja. Karol, jego Mama i Marcin. U nich jest  taki zwyczaj, że niedzielny obiad robimy wspólnie. Pierwsze myślałam, że chcą ze sobą spędzić trochę czasu, ale się okazało że mama ma dość gotowania dla wszystkich i goni ich do roboty. ja robię surówkę z kapusty, a chłopaki kulają kluski. Śmiesznie to wygląda jak dwóch dorosłych mężczyzn kula kluski. Myślę, że nigdy się nie przyzwyczaję do tego widoku. 

-Dzień dobry wszystkim- przyjechała Ewa
-Ewa, jak już jesteś mogłabyś nakryć do stołu

-Hej Ania
-Cześć Wiktor
-Ładnie dziś wyglądasz
-Dzięki Wikuś
Wiktor- młodszy brat Karola, piłkarz. W tym roku dostał się do słynnego gimnazjum sportowego. Mieszkanie w internecie w tej miejscowości co Karol studiuje. Mówią, że jest dobry i może dużo osiągnąć. 
-Obiad gotowy możemy siadać do stołu- odzywa się Pani Wiesia (mama Karola)
-Aniu jak tam poszukiwania nowej pracy
-Poskładałam kilka Cv, w czwartek mam jedną rozmowę, ale nie chcę zapeszać
- Będzie dobrze, prędzej czy później coś znajdziesz. Szkoda tylko że się z tej stacji zwolniłaś
-Myślę, że to akurat była dobre decyzja, do tej pory mi nie zapłacili za tamten miesiąc a już 20 dni tam nie pracuje
-Hmmmm

Tak. Mama Karola, jak i jego cała rodzina obwiniają mnie za to że nie poszłam na studia. Ale ja poprostu nie chciałam iść. Nauka nigdy nie sprawiała mi przyjemności. Po zdaniu matury złożyłam papiery na policę. Stwierdziłam, że zostanę policjantką. Zdałam pierwszy etap testów, oraz testy sprawnościowe. Nie zapiasałam się na psychotesty. Po sprawnościowych tak mnie rozbolała głowa, że wylądowałam na pogotowiu. Przez bóle migrenowe nie potrafię normalnie funkcjonować. Są takie dni, że jestem nie do życia. Mam sparaliżowane wszystkie mięśnie, wymiotuję, nie potrafię nic zjeść, a od nadmiaru tabletek boli mnie brzuch. Nawet ketonal jest już dla mnie za słaby. Lekarz przepsiuje mi tylko nowe tabletki bo organizm się szybko przyzwyczaja. Zrezygnowałam z policji. Stwierdziłam, że nie dam rady wytrzymać pół roku w szkółce z tymi bólami głowy. Pojechałałam do włoch. Ciocia miała mi dac prace. Udręka mi męczarnia, Wytrzymałam 3 miesiące i wróciłam. Po tygodniu pobytu w Polsce dostałam pracę na stacji benzynowej w małym misteczku. Tu skąd pochodzi Karol, 16km od mojego domu. Pracowałam tam 4 miesiące, ale nie płacili na czas. Nie dość, że dostawałam 1400zł z miesięcznym opóźnieniem to jeszcze pracowałam nielegarnie. Bez ubezpieczenia. Dlatego postanowiłam się zwolnić.
-Ania, już pora. Podwieziesz mnie na przystanek
-Tak, pewnie, chodź
-Do zobaczenia za tydzień lisiaku. Kocham Cię
-Ja Ciebie też Karol. Pa
Co niedzielę o 16 wiozę go na przystanek autobusowy. Jedzie na te swoje głupie studia. A ja zostaje sama

Czwartek godzine 9. Jadę na rozmowę w sprawie pracy. Kolejna beznadziejna oferta. Znowu na jakiąś smieciową umowę o jeszcze za 700zł. Co to ma być. Idę do sklepu, zrobić szybko zakupy i pora brać się za obiad. 
Obiad już prawie gotowy, gdy nagle dzowni telefon.
-Słucham
-Cześć Aniu
-Dzień dobry
-Aniu, masz teraz chwilkę? Mariusz dzwonił, żebyś przyszła za 30 min na rozmowę w sprawie pracy. Jakieś miejsce się zwolniło i potrzebują kogoś na już. Weź kartkę i długopis.

Jola koleżanka mojej mamy. Miała mi załatwic prace na pordukcji. Jej brak jest tu kierownikiem. 2 km od mojego miejsca zamieszkania. W co ja mam się tam ubrać. Biała bluzka? Czy ja jakąś mam? Hmmm. Czarna spódniczka. Ooo. ta będzie idelalna. Bluzka też może być. Co prawda od matury w niej nie byłam, ale teraz się przyda. Ruszam w drogę!

anik949 : :